Trwają wybory do rad osiedli Bródno. Rok temu bezprawnie zostały unieważnione przez prezesa spółdzielni “Bródno”, ale dzięki determinacji Tomasza Szynkiewicza i wyrokowi sądu w tym roku mieszkańcy maja ponownie szansę na wybranie swoich przedstawicieli.
Niestety, ale spółdzielczy “beton” kurczowo trzyma się swoich stołków. Plakaty niezależnych kandydatów są zrywane, a ich ulotki są podrabiane przez działaczy spółdzielni, którzy chcą się podszyć pod niezależnych mieszkańców.
W materiale telewizyjnym prezes naszego Stowarzyszenia “Razem dla Targówka” Adam Rymski wyjaśnia prawdziwe kulisy batalii o wybory do rad osiedli.
Zachęcamy wszystkich do pójścia na wybory i oddania głosu na mieszkańców.
Rozpoczęły się wybory do rad osiedli Spółdzielni Mieszkaniowej Bródno. Odbywają się w gorącej atmosferze, gdyż poprzednie wybory zostały bezprawnie przerwane przez prezesa spółdzielni, który wystraszył się tego, że jego ludzie zaczęli je przegrywać.
W tym roku, dzięki wielkiej, oddolnej mobilizacji mieszkańców na pierwszych wyborach była bardzo duża frekwencja, która zaowocowała wygraniem wyborów przez niezależnych kandydatów.
Mamy nadzieję, że także w innych koloniach dojdzie do przełomu i wreszcie rady osiedli będą w rękach mieszkańców, a nie tych samych od lat działaczy.
Zachęcamy do aktywności i publikujemy jedno ze świadectw. Osoba poprosiła o zachowanie anonimowości. Płeć osób w relacji została zmieniona, by uniemożliwić identyfikację.
Tak naprawdę
zdecydowałam się kandydować do Rady Osiedla w piątek wieczorem po telefonie od kolegi,
który powiedział, że znalazł drugiego kandydata. Wprawdzie z nim znaliśmy się z
racji działania w ubiegłym roku w wyborach do Rady Osiedla, które zostały
unieważnione, ale nie planowaliśmy kandydować. Zadzwoniłam w sobotę rano do
niego, pogadałam i tak jakoś wyszło. Przekonał mnie, że spróbować ponownie warto,
nie należy się poddawać, trzeba pokazać administracji, że jednak się
interesujemy i staramy się zjednoczyć w słusznej sprawie.
I tak od soboty od
godz. 15 zaczęliśmy chodzić od mieszkania do mieszkania, najpierw ogarnęliśmy
nasze bloki, bo tu mieszkamy i znamy naszych sąsiadów, a tych których nie znamy,
to poznamy. Na niedzielę zostawiliśmy inne bloki. Ale tyko po parę pięter obeszliśmy
w dwóch innych blokach należących do naszej kolonii. Resztę załatwialiśmy
ulotkami, które praktycznie od ręki były zrywane. W poniedziałek obeszliśmy
nasze bloki ponownie przypominając sąsiadom o wyborach i mówiąc jakie są one
ważne dla mieszkańców. Nieliczni sąsiedzi postanowili zostać w domu z uwagi na wizytę
duszpasterską, która miała się odbyć właśnie w dniu wyborów w naszych blokach.
W poniedziałek jak
poszłam na wybory, to strasznie się zdziwiłam, bo kolejka do odebrania mandatu
była tak długa, że ludzie stali na schodach aż do samego dołu. Pracownicy
administracji byli bardzo zaskoczeni taką olbrzymią frekwencją. Zebranie rozpoczęło się z
opóźnieniem prawie 20 minutowym i nawet ten, co zaczynał, to mówił, że nie
będzie czekał. Jednak my chcieliśmy, żeby po wydaniu wszystkich mandatów
rozpocząć zebranie. Ogólnie był bałagan, rozgardiasz. Brakowało krzeseł. Ludzie
stali stłoczeni w niewielkiej sali. Później poszło szybciej, bo do Prezydium na
Przewodniczącą większością głosów wybrana została poprzednia przewodnicząca.
Udało mi się na wice zgłosić naszego człowieka. Później wybieraliśmy komisję
wyborczą i tam nasz człowiek się dostał
oraz komisję liczącą głosy na 4 osoby 2 nasze. Potem były zgłaszane kandydatury
na te dwa mandaty. Tak przewodnicząca kręciła i przekręcała nazwiska, że mojej
kandydatury nie wpisała w ogóle, chociaż kolega mnie zgłosił. No, ale czujne
oko kolegi to wyłapało i dopisali mnie. Zgłoszono kilku kandydatów. Ja
uzyskałam dużo głosów, a kolega trochę mniej. Wiem, że były jakieś niezgodności
z mandatami i kartkami, bo sąsiad to wyłapał i to zgłosił. Potem jak ogłoszono
wyniki, to wyszli tak szybko, że nawet nie zakończyli spotkania. Byli czerwoni
ze złości, zmyli się, ale zostały takie osoby nieprzyjemne z twarzy, które nam
się przyglądały. Jeden z panów zaczął się kłócić i był bardzo nieprzyjemny,
jedna kobieta, chyba z ramienia administracji też krzyczała do nas, że ulotki
wieszaliśmy po nocy, że oskarżą nas za zaśmiecanie i znajdą na nas haka. Tyko dwie
osoby z administracji nam podziękowały. Te dwie osoby zachowały się z klasą.
SM Bródno, jedna z największych spółdzielni mieszkaniowych w Polsce nie ma na Bródnie dobrej prasy. Te same zarzuty powtarzają się od lat. Brak zmian na lepsze zaczął irytować już spółdzielców.
Na spotkanie zorganizowane przez
Stowarzyszenie „Razem dla Targówka” przyszło w piątkowy wieczór prawie 300
mieszkańców. Chcieli usłyszeć zrozumiałym językiem, na czym polega
przekształcenie użytkowania wieczystego we własność i czemu część bloków na
Bródnie stoi na tzw. gruncie nieuregulowanym. Zainteresowani byli też nadchodzącymi
wyborami do rad osiedli, które zaczynają się 26 listopada 2019 r. Z racji, że
na wielu klatkach nie ma ogłoszeń zapraszamy do zapoznania się z terminami i
pójścia na wybory.
Sprawy związane z przekształceniem użytkowania wieczystego we własność omówił prezes Stowarzyszenia Adam Rymski, a następnie odpowiadał na liczne pytania spółdzielców. Pytano, czemu spółdzielnia nie informuje w jasny sposób o całej procedurze.
Padały też pytania bardziej fundamentalne: Czemu blokami zarządza spółdzielnia, skoro ich ani nie budowała ani nie ma własności do gruntów? Adam Rymski przypomniał, iż SM Bródno włada terenami pod blokami na skutek zawarcia z władzami Pragi Północ porozumienia wraz z aneksem, co do którego ważności można mieć liczne zastrzeżenia.
Drugą osobą, która pojawiła się w piątek był dziennikarz „Dziennika – Gazety Prawnej” Patryk Słowik, który pokazał patologie w strukturach SM Bródno, polegające m.in. na tym, że ci sami ludzie, którzy zasiadają w radach osiedli są też w Radzie Nadzorczej, czyli kontrolują samych siebie.
Absurd sytuacji zwiększa się, gdy uświadomimy sobie, że Sławomir Antonik, burmistrz Targówka jest jednocześnie przewodniczącym Rady Nadzorczej SM Bródno i do tego przewodniczącym jednej z rad osiedli. Negocjując więc pewne sprawy ze spółdzielnią burmistrz negocjuje je tak naprawdę sam ze sobą. Ten jawny konflikt interesów trwa na Targówku w przypadku burmistrza od lat. Patryk Słowik zachęcał też do udziału w wyborach do rad osiedli, gdyż tylko tak można wpłynąć na zmianę członków Rady Nadzorczej i realnie zmienić spółdzielnię na lepsze. Przypomniał też, iż zeszłoroczne wybory zostały „unieważnione” przez prezesa, kiedy zobaczył, że jego ludzie przegrywają. Gdyby nie batalia sądowa, którą ze spółdzielnią rozpoczął Tomasz Szynkiewicz sytuacja ta uszłaby prezesowi na sucho. Na szczęście sąd orzekł, że wybory zostały przerwane bezprawnie.
Kolejną osobą, reprezentującą Stowarzyszenie był Bartosz Wieczorek, który omówił patologie związane z przeprowadzaniem walnego zebrania członków SM Bródno.
Z niewiadomych powodów mieszkańcy muszą jechać z Bródna na ul. Kawęczyńską i potem po północy sami wracać do domu, gdyż władze spółdzielni od lat ignorują ich prośby o zmianę miejsca walnego, powołując się na fakt, iż na Bródnie nie ma tak dużej sali. Otóż sala jest, właśnie na Łabiszyńskiej 25, gdzie było spotkanie z mieszkańcami. Na walnym mamy też do czynienia z manipulowaniem kartami z upoważnieniami, które w dużej ilości posiadają na walnym np. robotnicy z Ukrainy, pracujący dla SM Bródno. Zgodnie głosują za osobą, która w pierwszym rzędzie daje im odpowiedni znak. Sytuacja była wielokrotnie opisywana.
Gościem specjalnym była pani Małgorzata Trykacz, która zmaga się z nieprawidłowościami w SM „Chomiczówka”. Omówiła patologie istniejące w tej spółdzielni, co pokazuje, że problem jest szerszy i poważniejszy.
Spotkanie zakończyło się wspólną
kawą, wzajemnym poznawaniem się i rozmowami między mieszkańcami.
To było pierwsze, ale nie ostatnie spotkanie zorganizowane przez nasze stowarzyszenie. Zapraszamy wszystkich chętnych do działania i troski o lokalną społeczność na wszystkich płaszczyznach.