Czy na Targówku działa w ukryciu Dom Kultury “Ratusz”?

Okazuje się, że od dawna są środki na zajęcia bezpłatne dla dzieci. Ma je Wydział Kultury i Promocji na Targówku, ale woli wydawać je na inne cele.

Jednym z koronnych argumentów za pomysłem połączenia obu domów kultury na Targówku, które znakomicie funkcjonują i cieszą się wielkim zaufaniem mieszkańców, była obietnica zwiększenia oferty kulturalnej, a przede wszystkim zapewnienia dzieciom pakietu zajęć bezpłatnych. Aby tego dokonać, przekonywali pomysłodawcy połączenia, trzeba połączyć oba domy kultury, co zaoszczędzi potrzebne środki. Żadnych wyliczeń i prognoz jednak nie dawali.

Jak widać jednak z podsumowania budżetów obu domów kultury i Wydziału Kultury i Promocji w Dzielnicy Targówek bardzo duże środki są we wspomnianym wydziale, tylko nie są właściwie pożytkowane.

Budżet Świtu za 2018 r. to 2 298 050 zł, Zacisza – 1 524 800, a tymczasem Wydział Kultury i Promocji ma do wydania w 2020 r. aż 1 235 037 zł. Czy nie można było zatem już dawno przekierować środków z wydziału do realnych potrzeb obu domów kultury, które miały za niski budżet? Czy w oparciu o pieniądze wydziału nie można było zwiększyć oferty kulturalnej dla dzieci i młodzieży? Jakie to działania w tym zakresie przeprowadził w ostatnich latach wydział? Jeden z ostatnich jego wydatków to koncert zespołu Pectus z okazji Dnia Kobiet, który kosztował prawie 30 000 zł. Czy może, jak mawiają niektórzy w Urzędzie Dzielnicy Targówek działa w ukryciu Dom kultury “Ratusz”, który prowadzi własną działalność?

Fot. Marian Kiełbasa

Warto odnotować też kolejny protest mieszkańców przeciw połączeniu obu domów kultury, który odbył się 14 marca 2020 r. pod Domem Kultury “Świt” z udziałem specjalnego gościa – barejowskiego misia, który jest znakomitym symbolem forsowanego przez radnych pomysłu połączenia obu domów kultury. Nadal nie zgłosił się nikt z mieszkańców czy ludzi kultury, którzy popieraliby ten pomysł. Nadal też nie ujawnił się autor pomysłu na połączenie. Zabawa w ciuciubabkę więc trwa nadal, a mieszkańcy w całym procesie są konsekwentnie pomijani.