Żegnamy z żalem sąsiedzką szklarnię na Bródnie

Podjęto decyzję o likwidacji szklarni, która od 2018 r. gościła w Parku Bródnowskim. Ta nagła i niezrozumiała decyzja budzi zdziwienie.

Szklarnia powstała w 2018 r. w ramach 10. Edycji Parku Rzeźby organizowanej przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN). Miała być czasową instalacją artystyczną, służącą zarazem uprawie roślin, miała też być miejscem spotkań i integracji sąsiedzkiej.

Tak też się stało. Wokół szklarni zgromadziła się grupa pasjonatów, którzy zaczęli się nią opiekować, przywozili ziemię, sadzili, podlewali, cieszyli się zbiorami. Sprzątali też szklarnię po nocujących w niej często osobach bezdomnych.

Status szklarni nie był jasny. Ani Urząd Dzielnicy Targówek, ani MSN nie widziały chyba dla szklarni dalszych perspektyw. Trwała wymiana pism, dotycząca ustalenia terminu, do kiedy szklarnia ma stać. Opinia publiczna nie znała jednak szczegółów tych ustaleń. Burmistrz Grzegorz Gadecki informował, że mimo pism z urzędu MSN nie reaguje na problem związany  z zakończeniem umowy dotyczącej projektu. Szklarnia nie została też wzięta pod uwagę w planach modernizacji Parku Bródnowskiego.

Tak naprawdę, to troszczyło się o nią tylko grono miłośników natury, którzy stworzyli wokół szklarni zwartą i zgraną grupę. Za własne pieniądze kupowali ziemię, poświęcali wolny czas, naprawiali zniszczenia. Żadna instytucja nie czuła się odpowiedzialna za szklarnię,  także wielu mieszkańców nie rozumiało jej idei.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się sprawy dalej, gdyby nie dewastacja szklarni pod koniec października 2019 r. To chyba przesądziło o jej losie.

MSN postanowiło skończyć projekt i przenieść szklarnię w inne miejsce. Miało do tego prawo, ale miało też dług wdzięczności wobec osób, które ożywiły to miejsce, a które nie zostały uprzedzone o takiej możliwości. Stała się więc rzecz przykra. Zgaszono wspaniałą inicjatywę społeczną. Tracimy oryginalne miejsce, które promieniowało na okolicę i dawało nadzieję, że można robić coś wspólnie dla innych, że można to robić w przestrzeni publicznej, co było chyba najbardziej cenne.

W poprzedniej 11. Edycji Parku Rzeźby MSN pisało w opisie wydarzenia  o wizji „ekoinstytucji, czyli instytucji, która jest wrażliwa na wielowarstwowy kontekst miejsca, w którym funkcjonuje. Ekomuzeum rozumiemy jako formację, która wychodzi poza sztuczny podział na instytucję i publiczność, twórców i widownię, sztukę i nie-sztukę, budynek i to co poza nim/rzeźby i to co wokół nich”. Sąsiedzka szklarnia była właśnie ucieleśnieniem tego ideału, była lokalną ekoinstytucją, funkcjonującą na Bródnie. Jak widać MSN zadawala się tworzeniem ciekawych idei, a ich realizacja czy podtrzymywanie leżą poza jego kręgiem zainteresowań.

Iza Kaszyńska z MSN tak opisywała na początku rolę szklarni: „To miejsce, w którym się bywa. Siedzi się, sieje, grzebie w ziemi, zbiera rukolę i pomidory, podlewa rośliny. Miejsce spotkań. Miejsce rozmów. Miejsce poznawania się z sąsiadami. Miejsce produkowania dóbr wspólnych: warzyw i kwiatów, ale też praktykowania życzliwości, (wspólnego) robienia i nie-robienia, uprawy i doglądania nowych pomysłów”. Szkoda, że nie dodała, że to tylko na chwilę, na czas wyznaczony przez MSN. Bez pytania tych, co tam siedzieli, grzebali w ziemi, podlewali rukolę…

MSN miało, jak już wspomniano, pełne prawo przerwać projekt, ale też musiało brać pod uwagę, iż traci zarazem wiarygodność wśród mieszkańców. MSN musiało zdawać sobie sprawę i z tego, że od teraz jego działania nie będą już witane przez najbardziej aktywnych mieszkańców Bródna z taką otwartością i zainteresowaniem.

W 36. konkursie „Warszawa w kwiatach i zieleni 2019” szklarnia zdobyła wyróżnienie. Nikt go nie odebrał.

Jedna myśl w temacie “Żegnamy z żalem sąsiedzką szklarnię na Bródnie”

  1. Dziękujemy za artykuł, który jest jednym z nielicznych doceniających inicjatywę zainstalowania szklarni w Parku Bródnowskim. Pojawia się w nim jednak kilka nieścisłości. Muzeum Sztuki Nowoczesnej nigdy nie rezygnowało z odpowiedzialności za istnienie i funkcjonowanie szklarni. Proces budowania grupy ogrodników i ogrodniczek był zainicjowany i prowadzony przez Muzeum. Materiały do budowy grządek przez dwa sezony były dostarczane przez Muzeum oraz mieszkańców. Muzeum także zajmowało się bieżącymi naprawami i sprzątaniem szklarni, tak jak robiły to osoby należące do grupy ogrodniczej jak i z nią sympatyzujące. Muzeum nigdy nie wyzbyło się odpowiedzialności za pełnienie funkcji współgospodarza miejsca. Jako podmiot prawny odpowiadający za obiekt, to my jednak wykonywaliśmy niewidzialną pracę w postaci negocjowania pozwolenia na jej istnienie. I nie jest tak jak donoszą Państwo opierając się na informacjach od burmistrza Gadeckiego, jako, że nie reagowaliśmy na problem związany z przedłużaniem zgody Urzędu na obecność szklarni.
    Obecność szklani, a zwłaszcza różne, także odbiegające od naszych intencji, sposoby użytkowania tego miejsca budziły kontrowersje w szerszej opinii publicznej. Na wszystkie pojawiajce się kontrowersje odpowiadaliśmy na bieżąco.
    Nie było nigdy z góry założonego czasu na zakończenie funkcjonowania szklarni. Tutaj podczas rozmów poprzedzających instalację szklarni Urząd Dzielnicy Targówek jak i Muzeum Sztuki Nowoczesnej zgadzało się co do sprawdzania w trybie sezonów ogrodniczych czy i jak taka inicjatywa odnajdzie się w Parku. Ten temat też był podejmowany na spotkaniach z ogrodnikami i ogrodniczkami w 2018 i 2019r. Aby zabezpieczyć status szklarni w dłuższym czasie, z inicjatywy ogrodniczek, był pisany, składany i dyskutowany z urzędnikami wniosek inicjatywy lokalnej. Ten proces także był wspierany przez Muzeum.
    Na galę 36. konkursu „Warszawa w kwiatach i zieleni 2019” aby odebrać wyróżnienie, zgodnie z wysłanym pocztą zaproszeniem także wybrała się grupa złożona z osób reprezentujących grupę ogrodniczą jak i Muzeum. Na gali niestety wyróżnień nie wręczano, tutaj w błąd wprowadzało samo zaproszenie wysłanie od Towarzystwa Przyjaciół Warszawy do zgłaszającej szklarnię ogrodniczki.
    Na trudną decyzję o konieczności demontażu szklarni przed okresem zimowym składały się sygnały komunikowane bezpośrednio od osób najbardziej aktywnych wynikające z ich poczucia bezradności, zmęczenia, a także odpowiedzialności, którego nie są w stanie utrzymywać dłużej, z oceny możliwości przetrwania szklarni w stanie, który byłby akceptowalny w szerszej skali, przy eskalującym procesie dewastacji w tym roku, a także wynikający z trudności nie do pominięcia w miesiącach wegetacyjnych, czyli zapewnieniu wygodnego dostępu do wody, który jest konieczny przy myśleniu o długoterminowym prowadzeniu szklarni. Na temat doprowadzenia wody i rozwoju w postaci ogrodu wokół szklarni odbywały się kilkakrotnie rozmowy w urzędzie dzielnicy, w ich proces były też zaangażowane osoby z grupy ogrodniczej.
    Nigdy też nie sformułowaliśmy komunikatu jakobyśmy obarczali osoby bezdomne za demolowanie szklarni czy organizację nocnych libacji. Zawsze podkreślałam, że upatruję tutaj raczej problem z alkoholizmem, który może łączyć się z bezdomnością, ale nie musi. Demontaż szklarni jest dla Muzeum przykrą koniecznością, na którą składa się szereg wskazanych wyżej czynników. Istnienie ogrodów społecznościowych w otwartych przestrzeniach publicznych niestety nie zawsze jest jednoznacznie pozytywnie odbierane, i jest to niezależne od dzielnicy czy miasta. Jest to zawsze pewno ryzyko, z którym inicjatorzy, członkowie i członkinie grup organizujących się wokół inicjatyw muszą się liczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *